Są takie dni, kiedy nic nie idzie po naszej myśli. Za co byśmy się nie zabrali to istna katastrofa. Ja wczoraj miałam taki dzień w kuchni. W planach mieliśmy niedzielny obiad i postanowiłam upiec ciasto, tartę z mascarpone. Spód upiekł się koncertowo, ale potem tak łatwo już nie było. Mascarpone po dodaniu owoców się zważyło, a ja nie miałam ani czasu ani dużego wyboru. Do wyjścia z domu jedyne 30 minut, a tu nadzienia do ciasta nie ma, nawet tabliczki czekolady zbrakło. Jedyne co znalazłam to jakieś niedobitki pomarańczy i puszkę owoców egzotycznych. Postanowiłam zrobić krem a'la lemon curd, tylko z pomarańczy. Eksperyment okazał się całkiem udany. Ciasto jak na mój gust mogłoby być nieco mniej słodkie, ale generalnie oceniam je na plus. Następnym razem spróbuję z innymi owocami, może z bananami.
Składniki
Ciasto
360 g mąki krupczatki
100 g cukru
190 g masła
2 żółtka
1 łyżka jogurtu typu greckiego
Nadzienie
sok z 2 pomarańczy
skórka starta z 1/2 pomarańczy
1 jajko
1 żółtko
70 g cukru
1 łyżka mąki ziemniaczanej
1 łyżeczka oliwy z oliwek
owoce (u mnie puszka owoców tropikalnych)
Masło, cukier i jajka i jogurt miksujemy na gładką masę. Dodajemy mąkę i zagniatamy ciasto, formujemy kulę, zawijamy w folię aluminiową i na ok. 1
godzinę chowamy do lodówki. Następnie wylepiamy ciastem wysmarowaną
masłem formę do tarty. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 200'C przez
15-20 minut, aż ciasto stanie się rumiane.
Gdy ciasto stygnie, przygotowujemy nadzienie. Do małego rondelka wlewamy sok z pomarańczy, dokładamy jajka, skórkę pomarańczową, cukier i mąkę. Całość podgrzewamy na bardzo małym ogniu przez kilka minut, cały czas mieszając rózgą. Podgrzewamy do momentu aż do momentu, gdy masa zgęstnieje i będzie miała konsystencję gęstego budyniu.
Następnie masę mieszamy z owocami wylewamy ją na podpieczony spód tarty. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180'C i zapiekamy przez 10 minut.
Podajemy gdy ciasto ostygnie.
Smacznego!
Co Ty wiesz o katastrofie? Zobacz moją!
OdpowiedzUsuńhttp://kuchennawyspasmakow.blogspot.com/2013/02/nalesniczki-jak-mgieka-czyli-mini.html
Normalnie katastrofa, by to nie była. Ale proszony obiad u teściów i imieniny zmieniają nieco postać rzeczy ;)
Usuńoblizałabym cały garnek z tego kremu:) pychaaa
OdpowiedzUsuńO tak, wylizywanie kremów z garnka to jedna z przyjemniejszych rzeczy w gotowaniu ;)
UsuńGdybyś nie napisała o katastrofie, pewnie nikt by sie domyślił. Tarta wyszła naprawdę fajniutka:-).
OdpowiedzUsuńWygląda smakowicie
OdpowiedzUsuńwygląda wyśmienicie ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńpoprosze kawałek, bo aż mi ślinka cieknie!
OdpowiedzUsuńCzęstuj się :)
Usuńno prosze jak to po katastrofie powstają smakowite ciacha ::) krem z pomarańczy mnie urzekł
OdpowiedzUsuńWygląda pięknie - takie słoneczne :)
OdpowiedzUsuńA katastrofy zdarzają się każdemu - ważne, żeby sobie umieć z nimi radzić :)