Niedawno dostałam zaproszenie na warsztaty kulinarne z kuchni libańskiej zorganizowane na zlecenie restauracji Sphinx. Trochę się wahałam, czy na nie pójść, bo nie tak łatwo zostawić 6 tygodniowe niemowlę na pół dnia bez mamy, ale pokusa była duża i daliśmy radę, tata poradził sobie znakomicie, a ja naprawdę dobrze się bawiłam. Mam duży sentyment do sieci Sphinx, bo w studenckich czasach byłam częstym gościem w ich restauracjach.
Pretekstem naszego spotkania i warsztatów okazała się promocja nowej wkładki w menu restauracji Sphinx przygotowanej przez Samar Khanafer, finalistkę Masterchefa. Wkładka ta to jej autorskie propozycje dań kuchni libańskiej. Goście restauracji mogą wybierać spośród kilku przystawek, dań głównych i deseru. Propozycje te będą się zmieniały co kilka tygodni.
Muszę przyznać, że do tej pory nie miałam styczności z kuchnią libańską i pojęcie o niej miałam raczej mgliste. Okazało się, że jest to kuchnia bardzo bliska moim smakom.
Na warsztatach spotkaliśmy się w piękną i słoneczną sobotę w warszawskim hotelu Marriott i pod wodzą Samar przygotowaliśmy 6 potraw z aktualnego menu Sphinxa.
Pierwszym daniem, które zrobiliśmy był oczywiście hummus, czyli pasta z ciecierzycy. To arabskie mezze, które praktycznie zawsze jest obecne na bliskowschodnim stole. Co ciekawe, Samar prosiła nas, żebyśmy przygotowywali je nie tylko "na smak", ale także "na dotyk" i rozcierali hummus w palcach, żeby wyczuć jego kremowość i sprawdzić, czego mu brakuje do idealnej konsystencji. Śmiało mogę powiedzieć, że to był najsmaczniejszy hummus, jaki do tej pory jadłam. Nauczyliśmy się także dwóch technik wykładania hummusu na talerz i sposobu jego serwowania.
Później przygotowaliśmy wariację na temat hummusu, czyli hummus z burakiem. Wygląda przepięknie i ma słodkawy posmak, ale ja osobiście wolę klasyczną wersję.
Potem zrobiliśmy babaghanoush, czyli pastę z opalanych nad ogniem bakłażanów, które są bardzo popularne w libańskiej kuchni. W przygotowaniu babaghanoush bardzo ważne jest dokładne oskrobanie bakłażanów, tak, aby zdjąć cały miąższ, które znajduje się pod samą skórką. Normalnie taką bakłażanową skórkę bym wyrzuciła, ale Samar zachęciła nas do zrobienia z nich chrupiących chipsów. Smakują naprawdę dobrze i na pewno nie raz powtórzę je w domu.
Pewnym zaskoczeniem warsztatów był orientalny chłodnik, którego nie znajdziemy w kuchni libańskiej, a który stanowi połączenie kuchni polskiej i arabskiej. Grubo krojone warzywa, marynowana rzepa, jogurt i dużo mięty i sumaku stworzyły bardzo rześkie i aromatyczne danie. Prawie do wszystkich potraw dodawaliśmy sumak, przyprawę której do tej pory w ogóle nie znałam, a która jak się okazuje rośnie u nas praktycznie na każdym kroku. Sumak to nic innego jak wysuszone i zmielone ziarenka z drzewa popularnie nazywanego octowcem. W tym roku przygotuję swój zapas tej przyprawy.
Warsztaty upłynęły nam bardzo smakowicie w atmosferze dobrej zabawy. Na koniec wspólnie zasiedliśmy do stołu i kosztowaliśmy przygotowanych przez nas potraw. A ja mam dla Was przepisy na te pyszne dania i w najbliższych dniach opublikuję je dla Was.
Dziękuję za wspaniałe warsztaty i świetną zabawę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny i pozostawienie komentarza.