Jeszcze kilka lat temu moja znajomość wina ograniczała się do rozróżniania wina czerwonego, białego i różowego i określenia czy jest ono słodkie czy wytrawne i tyle. Co więcej lubiłam tylko wina deserowe, a wytrawnego w ogóle nie brałam do ust. Mój smak zmienił się po wakacjach w Gruzji, gdzie wszystkie wina, które piliśmy były stołowe i wspaniale komponowały się z gruzińskim jedzeniem.
Prawie rok temu miałam okazję uczestniczyć w pierwszej winnej degustacji, prowadzonej przez Sommeliera Kacpra Woźniaka. Pamiętam, że dyskretnie popatrywałam wtedy na innych gości, żeby nie strzelić jakiejś gafy i z pełnym ceremoniałem potraktować swój kieliszek.
Dziś już mam za sobą wiele degustacji a w kalendarzu rozpisane kolejne. W żadnym razie nie jestem ekspertem, ale chciałabym Wam pokazać na co zwrócić uwagę, gdy smakujemy wino. Jakim słownictwem się posłużyć i jak zrobić to wszystko zgodnie z przyjętym w winiarskim świecie zwyczajem.
Degustację wina rozpoczynamy od jego otwarcia i rozlania do kieliszków. Wino nalewamy do 1/3 wysokości kieliszka, żeby móc nim swobodnie zakręcić. Kieliszek zawsze podnosimy i trzymamy za nóżkę, żeby nie ogrzewać wina i nie pobrudzić czarki. Degustację można podzielić na kilka etapów zgodnych z naszymi zmysłami.
- Oczy - na tym etapie oglądamy wino, zarówno jego butelkę, jak i to co mamy w kieliszku. Oceniamy kolor wina (biały czy czerwony), nasycenie barwy (wodniste, średnie, głębokie), klarowność ( mętne, opalizuje, czy czyste) oraz lepkość (wodniste, oleiste) poprzez przechylanie kieliszka pod kątem 45 stopni. Najlepiej robić to na tle białego obrusa, żeby nic nie zakłócało naszych wrażeń. Do określenia wina białego używamy słów: słomowy, złocisty, bursztynowy, a do czerwonego: granat, fiolet, purpura, wiśnia, ceglasty.
- Nos - gdy już dokładnie obejrzymy wino, przechodzimy do jego wąchania. Będziemy to robić trzykrotnie. Za pierwszym razem (Pierwszy nos) powoli zbliżamy kieliszek z winem do nosa i sprawdzamy, w którym momencie poczujemy aromat i czy w ogóle go poczujemy na tym etapie. Tu wyczujemy najbardziej lotne zapachy. Za drugim (Drugi nos) razem lekko zakręcamy kieliszkiem i wąchamy wino i za trzecim razem (Trzeci nos) kręcimy kieliszkiem dość energicznie, żeby natlenić wino i poczuć jego pełen bukiet. Po co w ogóle wąchać wino? Znawcy twierdzą, że jest to najważniejszy element degustacji. Pozwala określić czy wino jest wadliwe i czy w ogóle warto brać je do ust. Oceniamy tu intensywność zapachu, bukiet (brak, przyjemny, nieprzyjemny, kompletny) oraz próbujemy zidentyfikować aromaty: owocowe, kwiatowe, warzywne, dymne, korzenne, ziemiste/mineralne. Najpierw wybieramy szerokie grupy, a później staramy się je zawęzić do konkretnych zapachów np. róża, agrest itd.
- Usta - jak już wino jest dokładnie obejrzane i "wywąchane" zaczynamy je smakować. Bierzemy łyk wina i rozprowadzamy je po całych ustach, tak, żeby doszło do wszystkich kubków smakowych. Trzymamy wino w ustach ok. pół minuty, następnie możemy je przełknąć lub wypluć. Ostatnią metodę stosuje się, gdy degustujemy wiele win i zależy nam na zachowaniu trzeźwości umysłu. Pierwszą i najprostszą rzeczą, jaką określamy jest poziom wytrawności (słodkie, półwytrawne, wytrawne). Następnie oceniamy kwasowość wina (niska, średnia, wysoka), jego ciało (lekkie, pełne, ciężkie, jedwabistość), ilość tanin (w czerwonym winie) a także długość wina, czyli to, jak długo trwa jego smak po przełknięciu (krótkie, średnie, długie). Możemy także określić poziom alkoholu, jeżeli czujemy go w gardle, wino jest mocne, czyli ma ok. 14-16,5%.
- Wnioski - tu podsumowujemy wszystkie wrażenia, jakie przyniosły nam oczy, nos i usta. Oceniamy jakość wina: wyśmienite, świetne, akceptowalne, ubogie, wadliwe.
Degustacja wina wydaje się być czymś bardzo skomplikowanym. Faktycznie określenie wszelkich właściwości wina wymaga rozległej wiedzy, ale najważniejsza jest praktyka i dobra zabawa. Jeżeli degustujemy więcej niż jedno wino, warto przepłukać kieliszek oraz usta wodą, można także zjeść kawałek białego pieczywa.
Przy przygotowywaniu dzisiejszego wpisu posłużyłam się moją wiedzą zdobytą na degustacjach, na które chodzę oraz kartą degustacyjną 6 win. To mój pierwszy tego typu wpis, dajcie znać, czy Wam się podoba i czy chcielibyście częściej czytać o winie?
Ja o winie nie mam pojęcia, potrafię powiedzieć, czy mi smakuje, czy nie :) Za to mój C. ma lekkiego fioła, więc staram się poszerzać moją wiedzę, żeby rozumieć, o czym do mnie mówi... ;) Twój wpis podoba mi się bardzo, bo jest niezwykle przystępny :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, właśnie na tym, żeby był przystępny mi zależało :)
UsuńPrzeczytałem z wielką przyjemnością! Zaraz biegnę po jakieś wino i sprawdzę porady w praktyce :)
OdpowiedzUsuńMiło słyszeć, smacznego!
UsuńBardzo fajny wpis... można się czegoś nauczyć i czyta się go z zaciekawieniem :)
OdpowiedzUsuń