Deser ten zainspirowany jest propozycją Izki. Ja go jeszcze uprościłam i wyszło coś absolutnie bajecznego! Jestem zachwycona smakiem, prostotą wykonania i obawiam się, że przez najbliższe kilka dni będę robić go codziennie.
Wyobraźcie sobie, na dole pyszne i słodkie owoce, w środku jogurtowa chmurka o waniliowym aromacie a na górze chrupiąca, złocista i słodka skorupka żywcem wyjęta creme brulee.
Składniki
(na 2 porcje)
(na 2 porcje)
2 łyżki jagód
2 łyżki malin
1 nektarynka (obrana)
6 łyżek jogurtu greckiego
1 łyżeczka cukru brązowego (do jogurtu)
1 łyżeczka esencji waniliowej
4 łyżeczki cukru brązowego (do karmelizowania)
Na dnie żaroodpornego naczynka układamy zmieszane jagody, maliny i pokrojoną na kawałki nektarynkę. W oddzielnym naczynku mieszamy jogurt z cukrem i esencją waniliową i wylewamy go na owoce. Każde naczynko z owocami i jogurtem posypujemy 2 łyżeczkami brązowego cukru i od razu, za pomocą specjalnego palnika do cremu brulee (ja swój kupiłam za 29 zł w E.Leclercu ) karmelizujemy, aż do uzyskania złocistej i chrupiącej skorupki. Podajemy od razu.
Smacznego!
pięknie się rezentuje :)
OdpowiedzUsuńPyszny deser w sam raz na kiepski poniedziałek.
OdpowiedzUsuńDrui, czemu kiepski? Ten deser będzie dobry na każdy dzień:)
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonana czy w wersji piekarnikowej się sprawdzi akurat ten deser. Obawiam się, że jogurt może się rozwarstwić w gorącym piekarniku, a owoce w kefirowych grudach z serwatką pod pyszną karmelową skorupką to chyba nie do końca to o co chodziło ;)
OdpowiedzUsuńHmmm, może i coś w tym jest, jutro sprawdzę to empirycznie :)
OdpowiedzUsuńTaki creme brulee w wersji light, fajna sprawa :)
OdpowiedzUsuńMmmm, pyszności z owocami :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za zgloszenie do akcji malinowej :)
Drui, główka do góry, mam nadzieję, że wtorek jest już lepszy! Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńDomi, cała przyjemność po mojej stronie :)
Takie brulee? ;) uwielbiam, nastawiam sie na zakup palnika w najbliższym czasie
OdpowiedzUsuńLina, wersja piekarnikowa faktycznie daleka jest od ideału, są sytuacje, w których palnik jest po prostu niezastąpiony :)
OdpowiedzUsuńOla, palnik jest super, zdecydowanie polecam. Mnie w zakupie zniechęcała cena, ale trafiła taki za niecałe 30 zł, trochę się obawiałam jak się będzie sprawował, ale działa bez zarzutu :)
chyba się skusze na taki deserek!:)
OdpowiedzUsuńchyba muszę zakupić palnik, poprzedni 'się zepsuł' a na sam widok deseru cieknie mi śłinka
OdpowiedzUsuńJak najszybciej muszę zainwestować w kokilki!
OdpowiedzUsuńAgata, kokilki/ramekiny świetna rzecz, ja ich używam praktycznie codziennie.
OdpowiedzUsuńwygląda przepysznie :)!
OdpowiedzUsuńWszystko to, co lubię!
OdpowiedzUsuńmmm... pyszności, koniecznie muszę zakupić palnik (mam nadzieję ze również okazjonalnie)
OdpowiedzUsuńJak tu dużo tart, tarteletek :) smakowite
OdpowiedzUsuńBo ja bardzo lubię tarty, z najróżniejszymi owocami :)
OdpowiedzUsuń