niedziela, 12 maja 2013

Słonina w czekoladzie - lwowski przysmak

Wertując przewodnik po Lwowie, trafiłam na niezwykle interesujący lwowski przysmak- słoninę w czekoladzie. Podobno nigdzie indziej na świecie się nie przyjął. Panowie od razu obrali go za cel naszej wycieczki. Spodziewaliśmy się słoniny oblanej gorącą i płynną czekoladą.

Gdy zamawialiśmy trzy porcje tego smakołyku, kelnerka miała bardzo uradowaną minę. Do odważnych świat należy. Okazało się, że słonina podawana jest na patyku i wygląda jak zamrożone ptasie mleczko. Trzeba było ją jeść bardzo szybko, dopóki była mocno schłodzona.  Z każdą chwilą, gdy słonina ogrzewała się, a czekolada rozpuszczała, coraz trudniej było ją przełykać.

Cóż, nie będę udawać, że jej spróbowałam. Na ten wyczyn zdecydowała się tylko męska część naszej wycieczki. Słonina podobno była lekko słona a czekolada deserowa. Zdania co do wrażeń smakowych były podzielone, od pozytywnych do skrajnie negatywnych. Panowie dzielnie zjedli wszystko aż do ostatniego okruszka, ale powtórki z rozrywki raczej nie będzie...


Wartość energetyczna -100% cholesterolu. Skład: słonina, sól, czekolada.


Ktoś by się skusił? :)

22 komentarze:

  1. Pudełko rządzi! Co do samej przekąski to gratuluje męskiej części odwagi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany :D Ja bym spróbowała, w myśl zasady "lepiej grzeszyć i żałować...". Chociaż słonina w czekoladzie jest bardziej hardkorowa niż gotowane świńskie ucho, które jadłam wraz z moją "ekipą" w Wilnie. W naszym przypadku nie smakowało ono nikomu, ale nikt nie żałuje, że spróbowaliśmy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, odważna jesteś! Dla mnie i słonina i ucho są nie do przełknięcia, podziwiam osoby, które dają radę spróbować takich rzeczy :)

      Usuń
  3. wow! odważna z Ciebie kobitka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O, wow! Też nie wiem, czy bym się odważyła. ;) Musiałabym mieć pod ręką coś, co szybko mogłoby zabić ten ewentualnie straszny smak. :P

    OdpowiedzUsuń
  5. ojej, nigdy bym tego nie przelknela :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja uwielbiam czekoladę a mąż słoninę, może razem dalibyśmy radę .
    Ale pomysł na ściągnięcie klientów ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
  7. za milion złotych może bym zjadła jedną kostkę :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow... Niesłychany sposób! :D Ale chętnie bym skosztowała! :D Pozdrawiam, gingerbreath.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Brryyy! aż się wzdrygam. Może spróbowała bym malutki kawalindek :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja nawet na ten maluteńki się nie skusiłam ;)

      Usuń
  10. O kurcze, nie wiem czy bym się skusiła :)

    OdpowiedzUsuń
  11. A próbowaliście świńskich uszek? Też taki chrupiący ichniejszy przysmak:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i pozostawienie komentarza.